Piątek | 11 10 24
Najpierw była Albina. Skończyła parę klas w wiejskiej szkole, na więcej nie pozwolił jej ojciec. Potem Hanka — już z maturą, pracowniczka biurowa kopalni, w młodości nawet sportsmenka. A po Hance — Maciek, absolwent dobrych studiów, miejska inteligencja. Pozornie brzmi to jak modelowa historia awansu na tle XX wieku. Jednak przez kolejne strony tego autobiograficznego eseju przewija się niepokojące pytanie: czy to rzeczywiście był awans? Bo przecież żeby mówić o swoim lepszym życiu, trzeba założyć, że poprzednie było gorsze. A kiedy uznaje się, że wreszcie zostało się kimś, to zakłada się przy tym milcząco, że poprzednicy w sztafecie pokoleń byli nikim.
Maciej Jakubowiak na warsztat bierze swoją rodzinę, ale własna historia jest dla niego punktem wyjścia do przyjrzenia się awansowi społecznemu w szerszym ujęciu. Jaką rolę naprawdę odgrywają w nim edukacja, państwo, praca? Co nam po nim zostaje: opowieści rodziców i dziadków, stosunek do pieniędzy i podróży, a może brzuch? I jak opisać to, że choć jest lepiej, to może nie do końca się udało?
„Jeśli tak jak ja czekaliście na polskiego Eribona, oto on. Ten pięknie napisany esej opowiada losy zwykłej rodziny, wyjaśniając, w jaki sposób bieda i wykluczenie przeorały kilka pokoleń Polaków. Hanka, która czuła się nikim, miała szczęście: utalentowanego syna, który dostrzegł w niej wspaniałą bohaterkę literacką. Ale to on jest jej dłużnikiem i o tym także jest ta książka. Błyskotliwa, wzruszająca i ważna.” [Joanna Kuciel-Frydryszak]
MACIEJ JAKUBOWIAK — Eseista, wicenaczelny magazynu „Dwutygodnik”. Autor książek Ostatni ludzie. Wymyślanie końca świata, Nieuchronny plagiat oraz Hanka. Opowieść o awansie. Jego teksty można też znaleźć w „Tygodniku Powszechnym”, „Książkach”, „Polityce”, „Znaku” i „Piśmie”. Laureat Nagrody im. Adama Włodka, nagrody Krakowskiej Książki Miesiąca, stypendium twórczego Miasta Krakowa i nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO, nominowany do Nagrody-Stypendium im. Stanisława Barańczaka i Odkryć Empiku. W 2017 roku obronił doktorat z literaturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za esej Koniec z akademią był nominowany do nagrody Grand Press. Uczestnik Wirtualnej Rezydencji Literackiej w Melbourne i Wyszehradzkiej Rezydencji Literackiej w Bratysławie. Od 2021 roku juror Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, a od 2024 roku również Poznańskiej Nagrody Literackiej.
Najpierw była Albina. Skończyła parę klas w wiejskiej szkole, na więcej nie pozwolił jej ojciec. Potem Hanka — już z maturą, pracowniczka biurowa kopalni, w młodości nawet sportsmenka. A po Hance — Maciek, absolwent dobrych studiów, miejska inteligencja. Pozornie brzmi to jak modelowa historia awansu na tle XX wieku. Jednak przez kolejne strony tego autobiograficznego eseju przewija się niepokojące pytanie: czy to rzeczywiście był awans? Bo przecież żeby mówić o swoim lepszym życiu, trzeba założyć, że poprzednie było gorsze. A kiedy uznaje się, że wreszcie zostało się kimś, to zakłada się przy tym milcząco, że poprzednicy w sztafecie pokoleń byli nikim.
Maciej Jakubowiak na warsztat bierze swoją rodzinę, ale własna historia jest dla niego punktem wyjścia do przyjrzenia się awansowi społecznemu w szerszym ujęciu. Jaką rolę naprawdę odgrywają w nim edukacja, państwo, praca? Co nam po nim zostaje: opowieści rodziców i dziadków, stosunek do pieniędzy i podróży, a może brzuch? I jak opisać to, że choć jest lepiej, to może nie do końca się udało?
„Jeśli tak jak ja czekaliście na polskiego Eribona, oto on. Ten pięknie napisany esej opowiada losy zwykłej rodziny, wyjaśniając, w jaki sposób bieda i wykluczenie przeorały kilka pokoleń Polaków. Hanka, która czuła się nikim, miała szczęście: utalentowanego syna, który dostrzegł w niej wspaniałą bohaterkę literacką. Ale to on jest jej dłużnikiem i o tym także jest ta książka. Błyskotliwa, wzruszająca i ważna.” [Joanna Kuciel-Frydryszak]
MACIEJ JAKUBOWIAK — Eseista, wicenaczelny magazynu „Dwutygodnik”. Autor książek Ostatni ludzie. Wymyślanie końca świata, Nieuchronny plagiat oraz Hanka. Opowieść o awansie. Jego teksty można też znaleźć w „Tygodniku Powszechnym”, „Książkach”, „Polityce”, „Znaku” i „Piśmie”. Laureat Nagrody im. Adama Włodka, nagrody Krakowskiej Książki Miesiąca, stypendium twórczego Miasta Krakowa i nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO, nominowany do Nagrody-Stypendium im. Stanisława Barańczaka i Odkryć Empiku. W 2017 roku obronił doktorat z literaturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za esej Koniec z akademią był nominowany do nagrody Grand Press. Uczestnik Wirtualnej Rezydencji Literackiej w Melbourne i Wyszehradzkiej Rezydencji Literackiej w Bratysławie. Od 2021 roku juror Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, a od 2024 roku również Poznańskiej Nagrody Literackiej.
Instrukcja dla pań sprzątających — W pełnych niespodzianek opowiadaniach Lucii Berlin naprawdę się dzieje. Nauczycielka w znoszonym swetrze zostaje zwolniona za to, że jest komunistką, stary człowiek umiera w domku na szczycie góry pośród swoich zwierząt, małą dziewczynkę wyrzucają ze szkoły za uderzenie zakonnicy, komuś wyrywa się wszystkie zęby na raz.
Jednocześnie Berlin nie pozwala zapomnieć o powodach, by nieustannie zachwycać się światem — krowy stojące po kolana w czerwonych kwiatach, pola łubinu, różowy wieczornik rosnący w zaułku za szpitalem, podróż autobusem. Sekretnym składnikiem jej prozy jest tempo — nieustanne zmiany nadają tekstom żywotność. To znak firmowy jej sztuki. Jeden z synów Berlin powiedział po jej śmierci: „Pisała prawdziwe historie, niekoniecznie autobiograficzne, ale niewiele brakowało”.
„Część autorów opowiadań, jak Czechow, Alice Munro czy William Trevor, podchodzi do czytelnika i delikatnie klepie go po ramieniu: 'Proszę usiąść, posłuchać, co mam do powiedzenia’. Lucia Berlin szarpie czytelnikiem, przewraca i wciska jego twarz w ziemię. 'Wysłuchasz mnie, choćbym miała cię przymusić’ — warczą jej teksty.” [„The New York Times Book Review”]
Witaj w domu — Nieustannie szukała domu: Alaska, Idaho, Kentucky, Nowy Jork, Nowy Meksyk. Niepewność i zmiany nadawały rytm jej życiu. Jednak pośród zamieszania zawsze znajdowała czas, żeby obserwować i nasłuchiwać. Wszystko po to, by wieczorem obrazy i wiadomości z danego dnia ułożyć w opowiadanie lub przejmujący list.
To migawki z prywatnego życia jednej z najwybitniejszych amerykańskich pisarek. Dzięki nim możemy dostrzec źródło opowiadań, które przyniosły jej światową sławę, i wejść w świat Lucii Berlin — trzykrotnie wyjść za mąż, marznąć w nowojorskim mieszkaniu, zwiedzać z synkami wielkie muzea, dzielić się z poetą Edwardem Dornem rozterkami dotyczącymi własnej twórczości, zakochać się w Ringo Starze (mieć fryzurę na Beatlesa!), ponownie napełnić nadzieją zmęczone serce, w końcu zostać wyjątkowo popularną wykładowczynią Uniwersytetu Kolorado. Witaj w domu to także fascynujący opis życia bohemy lat 50. i 60. na amerykańsko-meksykańskim pograniczu i zapis przyjaźni z artystami poznanymi na różnych etapach życia.
„Pisarstwo Berlin jest tak przenikliwe, bezlitosne, nieposkromione; skóra po nim piecze jak przetarta alkoholem.” [Joanne O’Leary]
LUCIA BERLIN (1936–2004) — Autorka opowiadań. W swojej twórczości inspirowała się własnym życiem — dzieciństwem spędzonym w amerykańskich miasteczkach górniczych i chilijskim Santiago, trzema nieudanymi małżeństwami, problemami z alkoholem. Za życia opublikowała siedemdziesiąt sześć opowiadań, a ich pierwszy zbiór ukazał się w 1981 roku. W 1994 roku rozpoczęła pracę na Uniwersytecie Kolorado w Boulder, gdzie po dwóch latach uzyskała tytuł profesorki nadzwyczajnej. Wydany w 1990 roku tom Homesick przyniósł jej Amerykańską Nagrodę Książkową, była także laureatką Nagrody im. Jacka Londona, ale wiele wyróżnień przyszło dopiero po śmierci: opublikowany w 2015 roku tom Instrukcja dla pań sprzątających trafił na listę bestsellerów „New York Timesa”, znalazł się w finale nagrody przyznawanej przez pismo „The Kirkus Review”, pojawił się w kilku zestawieniach najlepszych książek roku, w tym na liście rekomendacji „New York Times Book Review”. W Polsce ukazał się również jej zbiór opowiadań Wieczór w raju oraz autobiograficzna proza Witaj w domu.
DOBROMIŁA JANKOWSKA — Tłumaczka literatury anglojęzycznej. Przełożyła ponad dziewięćdziesiąt książek, w tym opowiadania Lucii Berlin i Lauren Groff oraz powieści Sigrid Nunez. Tłumaczyła dla wydawnictw Pauza, Agora, Poznańskie, Czarne, Marginesy i in.. Była koordynatorką Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania, obecnie jest kierowniczką Gabinetu Literackiego im. Tadeusza Różewicza w Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu. Była jurorką Nagrody za Twórczość Translatorską im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego oraz konkursu na najlepszy zbiór opowiadań imienia Franka O’Connora (Cork, Irlandia), jednej z najbardziej prestiżowych nagród literackich na świecie. W 2020 roku nagrodzona tytułem jednej z 30 Kreatywnych Wrocławia.
Instrukcja dla pań sprzątających — W pełnych niespodzianek opowiadaniach Lucii Berlin naprawdę się dzieje. Nauczycielka w znoszonym swetrze zostaje zwolniona za to, że jest komunistką, stary człowiek umiera w domku na szczycie góry pośród swoich zwierząt, małą dziewczynkę wyrzucają ze szkoły za uderzenie zakonnicy, komuś wyrywa się wszystkie zęby na raz.
Jednocześnie Berlin nie pozwala zapomnieć o powodach, by nieustannie zachwycać się światem — krowy stojące po kolana w czerwonych kwiatach, pola łubinu, różowy wieczornik rosnący w zaułku za szpitalem, podróż autobusem. Sekretnym składnikiem jej prozy jest tempo — nieustanne zmiany nadają tekstom żywotność. To znak firmowy jej sztuki. Jeden z synów Berlin powiedział po jej śmierci: „Pisała prawdziwe historie, niekoniecznie autobiograficzne, ale niewiele brakowało”.
„Część autorów opowiadań, jak Czechow, Alice Munro czy William Trevor, podchodzi do czytelnika i delikatnie klepie go po ramieniu: 'Proszę usiąść, posłuchać, co mam do powiedzenia’. Lucia Berlin szarpie czytelnikiem, przewraca i wciska jego twarz w ziemię. 'Wysłuchasz mnie, choćbym miała cię przymusić’ — warczą jej teksty.” [„The New York Times Book Review”]
Witaj w domu — Nieustannie szukała domu: Alaska, Idaho, Kentucky, Nowy Jork, Nowy Meksyk. Niepewność i zmiany nadawały rytm jej życiu. Jednak pośród zamieszania zawsze znajdowała czas, żeby obserwować i nasłuchiwać. Wszystko po to, by wieczorem obrazy i wiadomości z danego dnia ułożyć w opowiadanie lub przejmujący list.
To migawki z prywatnego życia jednej z najwybitniejszych amerykańskich pisarek. Dzięki nim możemy dostrzec źródło opowiadań, które przyniosły jej światową sławę, i wejść w świat Lucii Berlin — trzykrotnie wyjść za mąż, marznąć w nowojorskim mieszkaniu, zwiedzać z synkami wielkie muzea, dzielić się z poetą Edwardem Dornem rozterkami dotyczącymi własnej twórczości, zakochać się w Ringo Starze (mieć fryzurę na Beatlesa!), ponownie napełnić nadzieją zmęczone serce, w końcu zostać wyjątkowo popularną wykładowczynią Uniwersytetu Kolorado. Witaj w domu to także fascynujący opis życia bohemy lat 50. i 60. na amerykańsko-meksykańskim pograniczu i zapis przyjaźni z artystami poznanymi na różnych etapach życia.
„Pisarstwo Berlin jest tak przenikliwe, bezlitosne, nieposkromione; skóra po nim piecze jak przetarta alkoholem.” [Joanne O’Leary]
LUCIA BERLIN (1936–2004) — Autorka opowiadań. W swojej twórczości inspirowała się własnym życiem — dzieciństwem spędzonym w amerykańskich miasteczkach górniczych i chilijskim Santiago, trzema nieudanymi małżeństwami, problemami z alkoholem. Za życia opublikowała siedemdziesiąt sześć opowiadań, a ich pierwszy zbiór ukazał się w 1981 roku. W 1994 roku rozpoczęła pracę na Uniwersytecie Kolorado w Boulder, gdzie po dwóch latach uzyskała tytuł profesorki nadzwyczajnej. Wydany w 1990 roku tom Homesick przyniósł jej Amerykańską Nagrodę Książkową, była także laureatką Nagrody im. Jacka Londona, ale wiele wyróżnień przyszło dopiero po śmierci: opublikowany w 2015 roku tom Instrukcja dla pań sprzątających trafił na listę bestsellerów „New York Timesa”, znalazł się w finale nagrody przyznawanej przez pismo „The Kirkus Review”, pojawił się w kilku zestawieniach najlepszych książek roku, w tym na liście rekomendacji „New York Times Book Review”. W Polsce ukazał się również jej zbiór opowiadań Wieczór w raju oraz autobiograficzna proza Witaj w domu.
DOBROMIŁA JANKOWSKA — Tłumaczka literatury anglojęzycznej. Przełożyła ponad dziewięćdziesiąt książek, w tym opowiadania Lucii Berlin i Lauren Groff oraz powieści Sigrid Nunez. Tłumaczyła dla wydawnictw Pauza, Agora, Poznańskie, Czarne, Marginesy i in.. Była koordynatorką Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania, obecnie jest kierowniczką Gabinetu Literackiego im. Tadeusza Różewicza w Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu. Była jurorką Nagrody za Twórczość Translatorską im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego oraz konkursu na najlepszy zbiór opowiadań imienia Franka O’Connora (Cork, Irlandia), jednej z najbardziej prestiżowych nagród literackich na świecie. W 2020 roku nagrodzona tytułem jednej z 30 Kreatywnych Wrocławia.
Halina, Wanda, Krystyna. Trzy kobiety, jedno nazwisko, zbliżone lata aktywności, ta sama klasa społeczna. Często je mylono, dopisywano im nieistniejące pseudonimy, litery w nazwisku, przypisywano nie ich intencje, mieszano szczegóły biografii, jeden życiorys rozpisywano na trzy albo, częściej, trzy zlepiano w jeden.
Halina Krahelska, legendarna inspektorka pracy, działaczka społeczna i komunistka. Kwestionowała każdy system, a na obiad podawała pogadankę o zatrudnianiu dzieci w łódzkich fabrykach włókienniczych, choć przecież gotowała podobno znakomicie, goście chwalili zwłaszcza jej pieczyste, i piekła mazurki. Nikomu się nie kłaniała. Wanda Krahelska, zamachowczyni z dobrego domu, stała na balkonie w peruce, gdy ulicą jechał powóz carskiego namiestnika. Krystyna Krahelska użyczyła twarzy i ciała pomnikowi warszawskiej Syrenki i jak syrena była dzielna i jasna, a żaden dom nie był jej domem.
Klisze, klisze. Więc jak to opowiedzieć? Może usunąć nietrafione epitety, spróbować znaleźć nowe, poddać się, spróbować raz jeszcze. Starać się o obiektywizm i dystans, a potem jednak oceniać. Przykładać współczesną miarę do niewspółczesnych zamiarów, bez pozwolenia czytać cudze listy, rewidować pamięć, tropić błędy, popełniać własne, wpadać w pułapki, gubić się w ślepych zaułkach pomylonych życiorysów, opowiadać. To jest książka o Halinie Krahelskiej i innych kobietach z rodziny Krahelskich. To jest książka o kliszach. Niektóre są prześwietlone.
„Przecięty los. Tak napisała Halina Krahelska o sobie, kiedy po amputacji nogi kontynuowała dla BiP AK kronikę wojenną: 'Moja kronika będzie od teraz prowadzona przez osobę o uciętych możliwościach’. Przypomniałam sobie o tym, kiedy ruszyłam śladami Krystyny Krahelskiej, najmłodszej z moich bohaterek. Halinie przecięła możliwości piła chirurgiczna, Krystynie kula z niemieckiego karabinu odebrała od razu resztę życia. Zginęła w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego, może kwadrans po siedemnastej. Przeżyła zaledwie trzydzieści lat. Czy stałaby się kobietą spełnioną, jak jej ciotki, gdyby miała więcej szczęścia podczas ataku na Dom Prasy?” [Olga Gitkiewicz, „Przekrój”]
OLGA GITKIEWICZ — Reporterka i redaktorka, felietonistka miesięcznika „Znak”, współpracowniczka Instytutu Reportażu i tygodnika „Polityka”. Jej reporterski debiut o polskim rynku pracy (Nie hańbi) został znakomicie przyjęty. Otrzymał nominacje do Nagrody Literackiej Nike, Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego oraz Nagrody im. Teresy Torańskiej. Reportaż Nie zdążę, o kryzysie polskiego transportu publicznego, nagrodzono tytułem Reporterskiej Książki Roku Grand Press. W 2021 opublikowała trzecią książkę, Krahelska. Krahelskie.
Halina, Wanda, Krystyna. Trzy kobiety, jedno nazwisko, zbliżone lata aktywności, ta sama klasa społeczna. Często je mylono, dopisywano im nieistniejące pseudonimy, litery w nazwisku, przypisywano nie ich intencje, mieszano szczegóły biografii, jeden życiorys rozpisywano na trzy albo, częściej, trzy zlepiano w jeden.
Halina Krahelska, legendarna inspektorka pracy, działaczka społeczna i komunistka. Kwestionowała każdy system, a na obiad podawała pogadankę o zatrudnianiu dzieci w łódzkich fabrykach włókienniczych, choć przecież gotowała podobno znakomicie, goście chwalili zwłaszcza jej pieczyste, i piekła mazurki. Nikomu się nie kłaniała. Wanda Krahelska, zamachowczyni z dobrego domu, stała na balkonie w peruce, gdy ulicą jechał powóz carskiego namiestnika. Krystyna Krahelska użyczyła twarzy i ciała pomnikowi warszawskiej Syrenki i jak syrena była dzielna i jasna, a żaden dom nie był jej domem.
Klisze, klisze. Więc jak to opowiedzieć? Może usunąć nietrafione epitety, spróbować znaleźć nowe, poddać się, spróbować raz jeszcze. Starać się o obiektywizm i dystans, a potem jednak oceniać. Przykładać współczesną miarę do niewspółczesnych zamiarów, bez pozwolenia czytać cudze listy, rewidować pamięć, tropić błędy, popełniać własne, wpadać w pułapki, gubić się w ślepych zaułkach pomylonych życiorysów, opowiadać. To jest książka o Halinie Krahelskiej i innych kobietach z rodziny Krahelskich. To jest książka o kliszach. Niektóre są prześwietlone.
„Przecięty los. Tak napisała Halina Krahelska o sobie, kiedy po amputacji nogi kontynuowała dla BiP AK kronikę wojenną: 'Moja kronika będzie od teraz prowadzona przez osobę o uciętych możliwościach’. Przypomniałam sobie o tym, kiedy ruszyłam śladami Krystyny Krahelskiej, najmłodszej z moich bohaterek. Halinie przecięła możliwości piła chirurgiczna, Krystynie kula z niemieckiego karabinu odebrała od razu resztę życia. Zginęła w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego, może kwadrans po siedemnastej. Przeżyła zaledwie trzydzieści lat. Czy stałaby się kobietą spełnioną, jak jej ciotki, gdyby miała więcej szczęścia podczas ataku na Dom Prasy?” [Olga Gitkiewicz, „Przekrój”]
OLGA GITKIEWICZ — Reporterka i redaktorka, felietonistka miesięcznika „Znak”, współpracowniczka Instytutu Reportażu i tygodnika „Polityka”. Jej reporterski debiut o polskim rynku pracy (Nie hańbi) został znakomicie przyjęty. Otrzymał nominacje do Nagrody Literackiej Nike, Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego oraz Nagrody im. Teresy Torańskiej. Reportaż Nie zdążę, o kryzysie polskiego transportu publicznego, nagrodzono tytułem Reporterskiej Książki Roku Grand Press. W 2021 opublikowała trzecią książkę, Krahelska. Krahelskie.
Żyła na własnych warunkach. Brawurowo, pod prąd, wbrew wszelkim przeciwnościom. Po swojemu. Żydówka, która wyszła z warszawskiego getta. Reporterka, która straciła wzrok. Widząca innymi zmysłami. Kochająca i toksyczna córka, żona, matka i babcia. Przyjaciółka poetów — Broniewskiego, a później Białoszewskiego. Joginka. Ale przede wszystkim — poetka i pisarka. Kiedy czegoś zapragnęła, nic nie mogło jej powstrzymać. A nade wszystko chciała być artystką, tworzyć.
Justyna Sobolewska wczytuje się w autofikcyjną twórczość Stańczakowej i przedziera się przez pełne niespodzianek archiwum pisarki. Odkrywa nie tylko fascynującą postać swojej babki, ale i jej zagmatwaną historię. Tworzy poruszający obraz skomplikowanych więzi rodzinnych i na nowo nawiązuje przerwaną niemal trzydzieści lat wcześniej rozmowę.
„Jej właściwy czas nadszedł dopiero teraz i nie pozostało mi nic innego, jak spełnić jej marzenie i sprawić, żeby czytelniczki i czytelnicy ją poznali. Bo ona miała im coś do powiedzenia. A też wiem, ponieważ zajmuję się literaturą, że jeżeli artysta umiera, to zazwyczaj wpada w niepamięć. Historia literatury to jest historia zapominania. Spora część ważnych jeszcze w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych pisarzy zupełnie przepadła. Dlatego tak bardzo chcę przypomnieć twórczość Jadwigi Stańczakowej. Tym bardziej, że za jej życia nie wzbudziła ona takiego zainteresowania, na jakie zasługiwała.” [Justyna Sobolewska, Culture.pl]
JUSTYNA SOBOLEWSKA — Krytyczka literacka, publicystka tygodnika „Polityka”. Opublikowała: Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sam, Miron, Ilia, Kornel. Opowieść biograficzna o Kornelu Filipowiczu (nominacja do Górnośląskiej Nagrody Literackiej Juliusz), Stówka. Przeczytaj to jeszcze raz (wraz z Anną Dziewit-Meller), Jadwiga. Opowieść o Stańczakowej. Jest laureatką nagrody PIK-owy Laur, przyznawanej przez Polską Izbę Książki za promocję czytelnictwa.
Żyła na własnych warunkach. Brawurowo, pod prąd, wbrew wszelkim przeciwnościom. Po swojemu. Żydówka, która wyszła z warszawskiego getta. Reporterka, która straciła wzrok. Widząca innymi zmysłami. Kochająca i toksyczna córka, żona, matka i babcia. Przyjaciółka poetów — Broniewskiego, a później Białoszewskiego. Joginka. Ale przede wszystkim — poetka i pisarka. Kiedy czegoś zapragnęła, nic nie mogło jej powstrzymać. A nade wszystko chciała być artystką, tworzyć.
Justyna Sobolewska wczytuje się w autofikcyjną twórczość Stańczakowej i przedziera się przez pełne niespodzianek archiwum pisarki. Odkrywa nie tylko fascynującą postać swojej babki, ale i jej zagmatwaną historię. Tworzy poruszający obraz skomplikowanych więzi rodzinnych i na nowo nawiązuje przerwaną niemal trzydzieści lat wcześniej rozmowę.
„Jej właściwy czas nadszedł dopiero teraz i nie pozostało mi nic innego, jak spełnić jej marzenie i sprawić, żeby czytelniczki i czytelnicy ją poznali. Bo ona miała im coś do powiedzenia. A też wiem, ponieważ zajmuję się literaturą, że jeżeli artysta umiera, to zazwyczaj wpada w niepamięć. Historia literatury to jest historia zapominania. Spora część ważnych jeszcze w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych pisarzy zupełnie przepadła. Dlatego tak bardzo chcę przypomnieć twórczość Jadwigi Stańczakowej. Tym bardziej, że za jej życia nie wzbudziła ona takiego zainteresowania, na jakie zasługiwała.” [Justyna Sobolewska, Culture.pl]
JUSTYNA SOBOLEWSKA — Krytyczka literacka, publicystka tygodnika „Polityka”. Opublikowała: Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sam, Miron, Ilia, Kornel. Opowieść biograficzna o Kornelu Filipowiczu (nominacja do Górnośląskiej Nagrody Literackiej Juliusz), Stówka. Przeczytaj to jeszcze raz (wraz z Anną Dziewit-Meller), Jadwiga. Opowieść o Stańczakowej. Jest laureatką nagrody PIK-owy Laur, przyznawanej przez Polską Izbę Książki za promocję czytelnictwa.
porót do strony
PROGRAM